Wycofanie się Santoruma - szansa dla Paula?
Rick Santorum podjął ostatnio decyzje o wycofaniu się z wyścigu o nominacje Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich w 2012 roku. Czy w ten sposób ułatwił zadanie Ronowi Paulowi? Czy zwolennicy i delegaci Santoruma mogą teraz przejść na jego stronę?
Sztab wyborczy Rona Paula wciąż powtarza, że w rzeczywistości kongresmen zdobył poparcie zdecydowanie większej ilości delegatów niż jest to przedstawiane w mediach. Associated Press szacuje ilość delegatów wspierających Mitta Romneya na ponad 600 - dziesięć razy więcej niż tych którzy mają zamiar poprzeć Paula. Podczas gdy główne amerykańskie media spekulują kiedy z wyścigu wycofa się Ron Paul jego zwolennicy wykonują ogromną pracę podczas stanowych konwencji. Niektórzy komentatorzy wskazują że tegoroczne prawybory bardzo różnią się od tych sprzed 4 czy 8 lat. Wtedy zazwyczaj rozkład delegatów pokrywał się z sympatiami wyrażanymi w rozkładzie procentowym w całym stanie. Wskazują przy tym na kilka przyczyn dlaczego inaczej jest podczas tegorocznych republikańskich prawyborów:
Przede wszystkim słabym "frontrunnerem" jest sam Mitt Romney. Jego kampania jest widoczna i wszędzie tam gdzie trzeba pojawiają się jego zwolennicy lecz kiedy przychodzi do ciężkiej pracy w cieniu głównych wydarzeń nie są w stanie podjąć się tego wyzwania. Nie biorą aktywnego udziału w procesie wyboru delegatów na wyższych poziomach. Zupełnie przeciwnie zwolennicy Rona Paula - oni nie przejmują się "konkursami piękności", w których Paul oscylował między 2 a 4 miejscem, a u podstaw pracują przy wyborze delegatów, twardo przyglądają się przestrzeganiu przez władze partyjne zasad caucusów oraz raportują wszelkie zauważone nieprawidłowości.
Partia Republikańska w stanie Iowa potwierdziła że ostatecznie wszystko rozstrzyga się między Santorumem a Paulem, z nieznaczną przewagą tego drugiego! Zupełnie nie odzwierciedla to stanu po głosowaniu w tym stanie gdzie wygrał Santorum przed Romneyem i dopiero trzecim Paulem. Członek Republikańskiego Komitetu Narodowego zapytany o szacunki AP w stanie Iowa (13 delegatów - Santorum, 12 - Romney) odpowiedział że "Jeśli mam być szczery to oni nie mają o tym zielonego pojęcia!" Tak więc Iowa może być ciekawym stanem gdzie: według pierwszych szacunków wygrał Romney, 3 tygodnie później zwycięzcą ogłoszono Santoruma a 3 miesiące później zostanie nim Paul!
Ważny jest jeszcze fakt, że podczas konwencji w Tampie po pierwszej turze głosowania - jeżeli żaden z kandydatów nie osiągnie poparcia 1144 delegatów - druga tura głosowania jest zupełnie pozbawiona wszelkich zobowiązań dla delegatów. Każdy z delegatów, który pochodzi ze stanu przeprowadzającego primaries i musiał zagłosować na Romneya, w drugiej turze głosowania może postąpić zupełnie dowolnie. I tutaj pojawia się szansa dla Paula w związku z wycofaniem się Santoruma. Można założyć że większość konserwatywnie nastawionych delegatów wybierze kongresmena z Teksasu zamiast mającego umiarkowane poglądy Romneya.
Komentarze
Najpierw ogłosili że wygrał Romney,poźniej Santorum....a kto ostatecznie wygrał i zgarnął delegatów..?!Powoli i do przodu!
www.youtube.com/.../
jest błąd bo Teksas dopiero 29 maja
Ron Paul wygrywa w Minnesota
A wyborca jako istota RACJOJNALIZUJACA emocjonalnie sie przywiazuje do tych pogladow nawet ich nie rozumiejac.
Natomiast Paul ma logiczny , prosty ale i trudny do przyjecia dla wielu wyborcow program z ktorym wielu sie nie identyfikuje stad jego nie wybieralnosc.
To prawa psychologii politycznej odkryte juz dawno i stosowane dzis na powszechna skale.
Z kolei przewijany w topiku JKM znacznie bardziej nadaje sie na publicyste czy propagatora politycznego, by zostac politykiem skutecznie propagujacym swoje poglady bardzo wiele mu brakuje zwlaszcza skutecznego zarzadzania swoimi strukturami wyborcow.
A co do JKM zgadzam sie z przedmówcami. Od co najmniej 20 lat jestem jego zwolennikiem. Może jest zbyt kontrowersyjny, ale spójrzmy na RP. To ten system jest jak beton, który trudno przebić. Musimy niestety chyba jeszcze poczakac i dalej pielęgnować tą rewolucję.
Oczywiście jest znacznie lepiej niż np. 4 lata temu, ale przykro mi idee Paula jeszcze nie tym razem.
Co więcej, większość wyborców Ricka Santorum zdecydowanie poprą Mitta Romney, bo Paul jawiąc się jako liberał zdecydowanie nie współgra z konserwą Santorum. Romney jest nijaki, ale akurat w tym wypadku to plus dla niego.
Za wieloletnią walkę o wolność należy Mu się szacunek.
Także pisanie o Nim, że jest nikim (bo np. nie przyciąga tlumów jak Ron Paul) tylko obnaża glupotę takiego osobnika...
POLSKA TO NIE AMERYKA i u nas walka o wolność jest jeszcze trudniejsza!
Cud że w takim kraju ktoś jeszcze rozumie termin wolność.
A JKM byłby w sejmie gdyby częściej mówił o rodzinie słowików uzasadniając swoje tezy zamiast wyjeżdżać z Hitlerem.
Obawiam się bo znamy to z Polski: Korwin ma wielkie poparcie wśród młodzieży od lat jednak potem nic z tego nie wynika, te głosy się nie kumulują. Z drugiej strony JKM może Paulowi buty czyścić w większości spraw, to jednak inna skala prezencji i umiejętności przywódczych.
Czy więc jest szansa na faktyczną libertariańską kontr-rewolucję?