Potworny stan gospodarki w październiku
W ubiegłym tygodniu okazało się, że statystyki bezrobocia są znacznie gorsze od spodziewanych, co z kolei podważa niedawne zapewnienia o tym, jakoby recesja tak jak przyszła, tak też odeszła. Również należy dostrzec fakt, iż wciąż cierpiącej z powodu baniek spekulacyjnych gospodarce, wytworzonych w minionej dekadzie przez Rezerwę Federalną, towarzyszy ożywione zainteresowanie złotem. Obawy przed wpompowaniem przez Rezerwę Federalną jeszcze większej ilości pieniędzy do systemu spowodowały, że cena złota osiągnęła nowe szczyty. Entuzjastyczny stosunek do złota podsycany jest również niestabilnością sektora bankowego, czego symbolem w tym tygodniu były oskarżenia o nadużycia, które wymusiły na wielu bankach wstrzymanie procedur związanych ze sprzedażą zajętych nieruchomości, co z kolei jeszcze bardziej destabilizuje rynek mieszkaniowy. Tak, październik ma reputację bycia upiornym miesiącem pod względem gospodarczym, a obecny miesiąc rysuje się równie przerażająco.
Począwszy od roku 1913, Fed systematycznie sieje zniszczenie i dewaluuje naszą jednostkę monetarną, co jeszcze bardziej przybrało na sile po upadku porozumienia z Bretton Woods w latach 1970-tych. Przerwanie ostatniej cienkiej nitki łączącej dolara ze złotem pozwoliło Fed na kreowanie takiej ilości pieniędzy, jaką tylko chciał, i on w pełni z tej okazji skorzystał.
W roku 1971 Produkt Krajowy Brutto (PKB) wyniósł $1.29 biliona. Obecnie - nominalnie - wynosi on $14.6 biliona. Jednakże, po uwzględnieniu całej polityki inflacyjnej stosowanej dotychczas przez Fed, wynosi on jedynie $2.73 biliona, co daje jedynie 1% realnego wzrostu na rok! Tak więc przy całej tej ilości dodatkowych pieniędzy możemy czuć się nominalnie bogatsi, jednakże rzeczywistość jest taka, że w ogóle ledwo co posunęliśmy się naprzód. Jest to szczególnie niekorzystne dla roztropnych i skrupulatnych osób, które oszczędzają, gdyż ich oszczędności są stale pozbawiane wartości. Chyba, że - oczywiście - oszczędzali oni coś, co jest poza zasięgiem Fed, jak na przykład złoto. Podczas gdy nasza gospodarka trwała praktycznie w zastoju, a Fed niczym pijawka wysysał z niej dobrobyt przez 39 lat, złoto cieszyło się - przy uwzględnieniu inflacji - 5% wzrostem wartości rocznie, mierzonym w dolarach z 1971 roku. Dzieje się tak wskutek możności kreowania obfitości dolarów przez Fed. Jest to jednak jedyna taktyka, którą Fed może zastosować do ratowania zawczasu zdewastowanej gospodarki poprzez "ilościową kreację pieniądza" - jak sami piewcy Fed zwykli to nazywać.
Zamieszanie na rynku mieszkaniowym obrazuje jak katastrofalne w skutkach bywa zalewanie gospodarki fiducjarnymi pieniędzmi. Ostatnie wydarzenia związane z zajętymi nieruchomościami są dobrym przykładam błędów popełnianych na rynku - w tym przypadku: przez banki, które starały się pośpiesznie wchłonąć zmanipulowaną walutę. To właśnie dlatego prawdziwie wolny rynek zależy od solidnych, uczciwych pieniędzy, wolnych on fałszywych przesłanek czy sztucznie obniżanych stóp procentowych.
Rząd znajduje sposoby na wydawanie pieniędzy nawet znacznie szybciej, niż Fed je tworzy, co z kolei czyni nasz dług narodowy dalece niemożliwym do spłacenia kiedykolwiek przez podatników. Kraje, które dawniej ochoczo kupowały każdą ilość wytworzonego przez nas długu, obecnie zaczynają się temu opierać. Zbliżamy się do krytycznego punktu, w którym to dolar przestanie funkcjonować, a wobec nieobecności funkcjonalnego dolara przywrócenie solidnych pieniędzy będzie jedyną alternatywą.
Naprawdę przerażające wyobrażenie jest takie, że ci u władzy mogliby pozwolić, aby nasz system w sposób tak chaotyczny uległ załamaniu ku krzywdzie tak wielu ludzi, zamiast po prostu przestrzegać Konstytucji.
Kongresmen Ron Paul
11 październik 2010
Źródło: link
Tłumaczył: Riddickerr